Forum Historia Wielunia Strona Główna Historia Wielunia
Pierwsze i jedyne na świecie forum poświęcone przeszłości Wielunia i okolic.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

18 stycznia 45 r. - zdobycie przeprawy w Krzeczowie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Historia Wielunia Strona Główna -> Historia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maciek
Rajca



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wieluń

PostWysłany: Nie 18:18, 18 Lut 2007    Temat postu: 18 stycznia 45 r. - zdobycie przeprawy w Krzeczowie

Zapowiadany przez Tadeusza artykuł o tym jak przez przeprawę w Krzeczowie przeszła pięść uderzeniowa I Frontu Ukraińskiego - 3 armia pancerna gwardii gen. płk. P. Rybałki i wyzwoliła piękną nadwarciańską ziemię - dodajmy - od Niemców. Jest to tekst T. Olejnika z Odgłosów nr 4 z 1974 r.

GDY BRZEGI WARTY KRWIĄ SPŁYNĘŁY

"W połowie stycznia 1945 r. z przyczółka sandomierskiego ruszyły do ofensywy zimowej radzieckiej wojska, wchodzące w skład I Frontu Ukraińskiego. W krwawych bojach z hitlerowcami rozbiły kolejne zapory w systemie obrony przeciwnika i parły do przodu niczym taran. Na czele tych wojsk szła pięść uderzeniowa Frontu - 3 armia pancerna gwardii gen. płk. P. Rybałki.

W gorących dniach styczniowych, kiedy do Warty, kolejnej poważnej zapory w systemie hitlerowskiej obrony było jeszcze daleko, w dowództwie armii opracowano plan wdarcia się na tyły wroga i ujęcia przeprawy na tej rzece. Zadanie to poruczono specjalnej grupie zwiadowczej. W jej skład weszły 3 czołgi T-34. 4 transportery opancerzone i 10 motocyklistów. Miała się ona wedrzeć na tyły hitlerowskich wojsk, zdobyć ważny strategicznie most na Warcie w Krzeczowie i utrzymać przyczółek mostowy do czasu nadejścia głównych sił armii.

W niewielkim domku na skraju Radomska ulokował się sztab radzieckiego zwiadu pancernego. Nad mapą sztabową, ślęczał w głębokiej zadumie dowódca grupy pułkownik Krzywicki. Zdawał on sobie doskonale sprawę ze znaczenia rajdu grupy zwiadowczej na tyły wroga i uświadamiał sobie zarazem, że przed zwiadowcami staje zadanie bardzo ciężkie i bardzo
niebezpieczne. Pułkownik stanął przy oknie, zapalił kolejnego papierosa, zamyślił sie głęboko. Miał nad czym myśleć. Wiedział bowiem że jeżeli most nie zostanie zdobyty, zajdzie wówczas potrzeba przeprawy przez Warte na łódkach, tratwach i pontonach, trzeba będzie też czekać na sprzęt przeprawowy, pozostawiony daleko w ty1e. To z kolei osłabi impet uderzenia, da wytchnienie Niemcom, pozwoli im ochłonąć, zorganizować obronę. Forsowanie zaś Warty przy zorganizowanej obronie nieprzyjaciela, to z kolei setki, jeśli nie tysiące poległych. Ileż to krwi żołnierskiej przelano na brzegach rzek, na Dnieprze, na przyczółku sandomierskim.

Pułkownik Krzywicki doskonale znał swoich żołnierzy, wiedział, że może liczyć na ich męstwo, odwagę i wytrwałość. Grupą powinien dowodzić odważny i inteligentny oficer. Kogo wyznaczyć? Może Czerniakowa? Tak! To dobry, o dużym doświadczeniu oficer. Swe zalety wykazał w bojach pod Stalingradem i Orłem. A kogo wyznaczyć na jego zastępcę? Wvbór padł na Bohatera Związku Radzieckiego, wypróbowanego w licznych bojach A. Krawca. Wezwał obu oficerów, zakomunikował im swą decyzje, przydzielił zadanie bojowe do wykonania. Czerniakow i Krawiec osobiście czuwali nad przygotowaniem ludzi i sprzętu do wykonania tego trudnego i odnowiedzialnego zadania. Wieczorem. 17 stycznia pułkownik Krzywicki serdecznie uścisnął ręce żołnierzom i życzył im szczęśliwego wykonania zadania bojowego.

Kolumna wyruszyła. Początkowo zwiadowcy poruszali się polnymi drogami i leśnymi traktami. W dali widać było liczne
światła pojazdów: to wycofujące się oddziały niemieckie, które zostały rozbite w dotychczasowych starciach z wojskami radzieckimi. Na szlaku zwiadowców nie było wroga i kapitan Czerniakow rozkazał zwiększyć szybkość marszu. Nagle przed czołgistami ukazała sie droga bita. Ta sama droga, po której wycofywali się Niemcy. Czerniakow podjął śmiałą decyzję: wyłączyć światła reflektorów i wyjść kolumna na główna drogę. Decyzja bardzo ryzykowana, ale jeżeli przedsięwzięcie się uda, zwiadowcy zyskają na szybkości i zaskoczeniu. Ruszają więc w ślad za niemieckimi kolumnami, za nimi posuwają się dalsze kolumny niemieckie... Wkrótce w świetle reflektorów ujrzano budynki miasteczka. Wygasić światła — rozkazał Czerniakow. Nie zmniejszając szybkości, radzieccy zwiadowcy posuwali się naprzód obok zgromadzonych w miasteczku niemieckich kolumn. Wszyscy, bez jednego strzału, przejechali obok zgrupowania hitlerowskich kolumn! Nagle na ostatnie pojazdy radzieckiej grupy zwiadowczej Niemcy otworzyli ogień. Riposta była natychmiastowa. Czołgi Koledaja, Taksztanowa, Bałsagina oraz transportery Karastyliowa i Selemieniewa ruszyły do ataku. Bój nie trwał długo. Zupełnie zaskoczeni Niemcy zostali rozbici i rozproszeni. Grupa ruszyła dalej, pozostawiając za sobą palące się czołgi i samochody wroga. Wkrótce potem kolumna wjechała w wąskie uliczki kolejnego miasteczka. Zgrupowane tu były poważne siły pancerne i artyleria wroga. Znowu rozgorzał zacięty bój. Tym razem zwiadowcy nie zdołali rozbić Niemców i wycofali się do lasu. Nie można było wdawać się w dłuższy bój.

Po przegrupowaniu zwiad kontynuował marsz polnymi drogami i leśnymi traktami w kierunku na Mokre i Broników. Późna nocą dotarł do linii kolejowej Herby-Gdynia a wkrótce osiągnęła skraj małej wioski Krzeczów, cel tego kolejnego rajdu. Na rozkaz Maslennikowa motocykliści Nowikow, Krawiecki i Czysty przeprowadzili zwiad okolic mostu. Stwierdzono, że pilnuje go trzech żołnierzy uzbrojonych w automatu, zaś lewy brzeg rzeki umocniony Jest transzejami, gdzie ustawione sa karabiny maszynowe i bateria armat. Na lewo od mostu, w kamiennym bunkrze, znajduje sie wartownia, a obok niej stoją samochody pancerne, miotacze min" oraz 8 motocyklistów. Po rozpoznaniu postanowiono zaatakować most siłami motocyklistów zwiadu, dowodzonymi przez Maslennikowa. Akcję wykonano błyskawicznie i bardzo sprawnie: zaskoczonych wartowników zlikwidowano, a wartownie obrzucono granatami. W tym samym czasie inna grupa motocyklistów zniszczyła obsługę baterii armat [szaniec baterii do dziś widoczny jest w terenie a z pobliskiego pola dwa lata temu ekshumowano obsługę - M]. Czołg dowodzony przez Taksztanowa i transporter Biereziowa zaatakowały wartownie. Za nimi rzucił do walki Czerniakow pozostałe siły grupy zwiadowczej. Po krótkiej walce most został zdobyty i cały przyległy teren oczyszczony z wroga. Teraz należało most utrzymać do nadejścia głównych sił wojsk radzieckich. Czerniakow z pośpiechem przystąpił do organizowania obrony mostu. Zdobyta baterię armat przygotowano do pełnej gotowości bojowej. Starszy sierżant SieIemieniew skompletował zdobyty sprzęt i przejął dowództwo nad miotaczami min. Radiotelegrafista Woronin starał się na wszelka cenę powiadomić dowództwo sztabu o zdobyciu mostu. Niestety, radiostacja została uszkodzona.

O godzinie 4 nad ranem od strony Radomska ukazała się pierwsza hitlerowska kolumna. Przyjęto ją ogniem radzieckich czołgów i transporterów. Starszy sierżant Rachim Ziganszyn skierował swój czołg na samochody i armaty wroga. Niemcy rozproszyli się. Pierwszy, dość anemiczny atak na most został odparty. Przez pewien czas panowała cisza. Wkrótce jednak pojawiły się, nowe kolumny wojsk niemieckich. Na przedzie szły dwa „Tygrysy", za nimi trzy samobieżne działa "Ferdynandy". Rozgorzał ciężki bój. Kontrataki radzieckich czołgów Koliedaja i Taksztanowa wspierały działa lejtnanta Pasieeznika. I drugi atak został odparty. Znów nastała chwilowa cisza. Wkrótce jednak niemiecka piechota, wspierana przez czołgi, ponowiła atak. Do mostu pod osłoną ognia artyleryjskiego i czołgów, zbliżała się szarozielona masa piechoty. Uderzenie było bardzo silne. Na rozkaz lejtnanta Koliedaja kierowca czołgu — Ziganszyn w najbardziej krytycznym momencie obrony skierował swój czołg na wroga. Z impetem wpadł na atakujących Niemców. Mimo ognia wszystkich rodzajów broni, odważny czołgista parł naprzód, miażdżąc gąsienicami czołgu niemiecką piechotę, siał wśród niej spustoszenie ogniem karabinów maszynowych. Nagle czołg, trafiony pięścią pancerną, zaczął płonąć. Wyskoczyli z niego: strzelec Dwojegłazow strzelec woeżowy Prokofiew. Koliedaj wyciągnął z płonącej maszyny ciężko rannego Woronina. Nie opuścił czołgu tylko Rachim Ziganszyn. Dusząc sie od dymu poderwał maszynę do przodu, by na pełnym biegu ugasić płomienie. Nie udało się. Skierował więc płonący czołg w gąszcz zgrupowanych pojazdów wroga. Szalał swym płonącym czołgiem w jądrze zgrupowania hitlerowskich sił niczym gigantyczny demon zemsty. Płonąca maszyna zmiatała na swej drodze wszystko, co stało na przeszkodzie, ludzi, samochody, sprzęt bojowy. W dymiącym cielsku swego czołgu poniósł
śmierć na brzegu polskiej rzeki bohaterski żołnierz radziecki. Kolejny atak Niemców został krwawo odparty. Nie wytrzymali desperackiego kontrataku radzieckich zwiadowców.

Jednak sytuacja na moście stawała się coraz bardziej niebezpieczna. Niemcy za wszelką cenę chcieli się przebić na prawy brzeg Warty. Zdawali sobie sprawę z faktu, że z tyłu nacierają główne siły radzieckie, stąd ich desperackie, wciąż ponawiane ataki na most. W walkach przerzedzały się szeregi zwiadowców, czas upływał a pomoc nie nadchodziła. Kończyły się zapasy amunicji. Tymczasem hitlerowcy szykowali się do kolejnego ataku na garstkę obrońców mostu. Sytuacja stawała się tragiczna .Dla zaryglowanych na moście Niemców nadeszła pomoc od strony Wielunia. Do ataku szykowało się 5 „Tygrysów", 2 ..Ferdynandy'' i inne czołgi. Nastąpił najbardziej krytyczny moment w obronie mostu. W tej sytuacji kapitan Czerniaknw postanowił podminować most aby nie dostał się w ręce wroga. Zwiadowca Maslennikow podłożył miny. W tym momencie na tyłach wroga zagrzmiały działa, usłyszano ryk motorów i ujrzano wzbijające się w powietrze tumany śniegu. Zza lasu ukazały się radzieckie czołgi, działa samobieżne i transportery. Pierwsze czołgi przeprawiły się na lewy brzeg rzeki. Kapitan Czerniakow wybiegł na most aby przeprowadzić czołgi przez zaminowany most. W tym momencie skosiła go seria z karabinu maszynowego wroga. Bohater Warty, który przez wiele długich godzin tak bohatersko odpierał ataki przeważających sił wroga, zginął w momencie, gdy bój już wygasał. Ciężko rannego dowódcę przewieziono transporterem do punktu sanitarnego w Działoszynie. Niestety zmarł z odniesionych ran. Bohater Stalingradu, Kurska, Orła i przyczółka sandomierskiego oddal młode życie w walce o wyzwolenie pięknej nadwarciańskiej polskiej ziemi. Śmierć jego i jego bohaterskich towarzyszy radzieckiej armii pancernej drogę na Wieluń, Kluczbork i Wrocław ".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Historia Wielunia Strona Główna -> Historia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin