Forum Historia Wielunia Strona Główna Historia Wielunia
Pierwsze i jedyne na świecie forum poświęcone przeszłości Wielunia i okolic.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mieczysław Grabiński - dyplomata

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Historia Wielunia Strona Główna -> Ludzie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jermar
Wójt



Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wieluń

PostWysłany: Śro 0:15, 06 Lut 2008    Temat postu: Mieczysław Grabiński - dyplomata

Niedawno obchodziliśmy setne urodziny mjr. Józefa Bolesława Grabińskiego, postać ta omawiana była w rozdziale "Aktualności". Niemniej znany i zasłużony dla Wielunia i Polski jest kuzyn Bolesława, Mieczysław.
Poniżej życiorys Mieczysława Grabińskiego wg "Leksykonu Miasta Wielunia" autorstwa Tadeusza Olejnika

Cytat:
Grabiński Mieczysław (ur. 28. V. 1893 w Wieluniu + 6 .V.1960 w Londynie) syn Kazimierza i Kazimiery. Po ukończeniu szkoły elementarnej w Wieluniu uczęszczał do gimnazjum z polskim językiem wykładowym w Kaliszu, gdzie w 1912 r. uzyskał maturę. Jako uczeń gimnazjum należał do młodzieżowej organizacji niepodległościowej „ Zarzewie”, za co był kilka miesięcy więziony, a następnie przez dwa lata podlegał nadzorowi policyjnemu. Należał do POW, od 15.VIII1914 r. służył w Legionach Józefa Piłsudskiego. W 1917 r. uzyskał dyplom Wyższej Szkoły Handlowej w Warszawie. W Polsce Odrodzonej był początkowo pracownikiem Biura Prac Kongresowych przy Ministerstwie Spraw Zagranicznych.( 1919r.), następnie od 1. XI.1919 do 14.IV.1941 r. pozostawał w służbie Ministerstwie Spraw Zagranicznych na stanowisku sekretarza Konsulatu R.P. w Odessie(1919 – 1920), Królewcu (1920) i Moskwie (1920 – 1924), wicekonsula przy poselstwie R.P. w Belgradzie (1925 – 1926), konsula R.P. w Zagrzebiu (1926 – 1928), radcy Komisariatu Generalnego R.P. w Gdańsku (1928 – 1929), konsula R.P. w Czerniowcach ( 1929 – 1933), radcy MSZ w Warszawie (1933 – 1935), Konsula Generalnego R.P. w Wiedniu (1935 – 1939), Monachium ( 1.III.1939 – 1.IX.1939) i Zagrzebiu (1.XI. 1939 – 14.IV.1941).
Po napadzie Niemiec na Jugosławię, 14.IV.1941 r. aresztowany przez chorwackich ustaszowców i wydany w ręce gestapo. Niemcy osadzili go w więzieniach w Gratzu i Monachium, następnie w obozie koncentracyjnym w Dachau.. Od 1.XI.1945 r. do 1.VII.1949 r. był delegatem ministra spraw zagranicznych w amerykańskiej strefie okupacyjnej Niemiec w Monachium, gdzie pełnił również funkcję prezesa Polskiego Związku b. Więźniów Politycznych Obozów Koncentracyjnych oraz prezesa Międzynarodowego Komitetu Uchodźców Politycznych w Niemczech. W 1949 r. osiadł na stałe w Londynie, gdzie nadal czynnie uczestniczył w życiu politycznym polskiej emigracji; był członkiem IV Rady Narodowej, Tymczasowej Rady Jedności Narodowej, Ligi Niepodległości Polski, Instytutu Marszałka Józefa Piłsudskiego, piastował stanowisko prezesa Stowarzyszenia Pracowników Polskiej Służby Zagranicznej. W 1946 r. wydał w Monachium książkę „Dyplomacja w Dachau”, w 1954 r. był w zespole redakcyjnym wydawnictwa „ Polska służba zagraniczna po 1 września 1939 r. „ , pozostawił tez rękopis wspomnień pt. ”Wieluń na przełomie wieków”.
Ożenił się z córką rektora Uniwersytetu im. Stefana Batorego w Wilnie, Wanda Januszkiewicz, miał dwoje dzieci : Annę i Jerzego. Za działalność niepodległościową i polityczną odznaczony Krzyżem Niepodległości, Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami oraz odznaczeniami rumuńskimi i jugosłowiańskimi.


Dzięki wspomnieniom Mieczysława Grabińskiego zawartym w książce pt. "Wieluń na przełomie wieków" możemy poznać Wieluń z przełomu XIX i XX wieku.

Poniżej rozdział VI z w/w książki

Cytat:
Mieczysław Grabiński

Uroda miasta

„Aby drogę mierzyć przyszłą,
Trzeba wiedzieć, skąd się wyszło”…

Wieluń założony przez Kazimierza Odonicza w XIII wieku, opasany był wraz z zamkiem murami przez Kazimierza Wielkiego ok. 1350 r. Miasto zniszczone przez najazdy śląskie, wojny szwedzkie, spalone w 1858r. i ostatnio zburzone w 1939 r. , położone w kotlinie , na dziale wód Prosny i Warty , na skrzyżowaniu licznych dróg wytyczony traktem ze Śląska na Ruś Czerwoną. Wtulone między dwa pagórki tonęło zawsze w zieleni łąk, sadów i ogrodów. Robiło też wrażenie bardzo symetrycznie zbudowanego, zamkniętego z dwóch stron tymi pagórkami, jak gdyby chroniącymi mieszkańców od burz i klęsk żywiołowych. Wysokie wieże kościołów z dużymi zegarami i niektóre większe budowle z zamkiem na czele wynurzały się z labiryntu zabudowań i urzekały patrzącego malowniczością położenia, patyną starości i tajemniczości.
Zjeżdżając do miasta z pagórka szosą Sieradzką, obramowaną starymi topolami, i mijając drogę wiodącą do przedmieścia Bugaj i wioski Dąbrowa, jechało się ulicą Kaliską do tzw. Nowego Rynku, dużego zabudowanego czworoboku, aby jedną z ulic prostopadłych dotrzeć do drugiego czworoboku, zwanego Starym Rynkiem. Z kolei stąd jedną z ulic prostopadłych jechało się około zamku – ratusza oraz tu i ówdzie pozostałych resztek murów obronnych na ulicę zwaną Krakowskie Przedmieście, aby zygzakiem wydostać się z miasta na szosę Częstochowską, znów na dużej przestrzeni wysadzaną starymi drzewami. Piękny był również wjazd do miasta od strony Osjakowa i pobliskiej wioski Niedzielsko.
Strona cywilizacyjna pozostawiała wiele do życzenia, ale za czasów burmistrza z nominacji: Ostrzyckiego, a potem Zygusia - fundatora zegara na wieży kościoła farnego, widocznego w promieniu wielu kilometrów – przystąpiono na przełomie wieków do porządkowania miasta. Polegało to przede wszystkim na wybrukowaniu ( kocimi łbami) obu rynków , ułożeniu chodników – trotuarów wokół czworoboków, posadzeniu wielu pięknych, starożytnych drzew akacjowych, zasypaniu dzikiego stawu obok magistratu i przedłużeniu w ten sposób parku.
Stary Rynek robił potem wrażenie salonu miasta, zwłaszcza gdy z czasem cuchnące rynsztoki i ścieki musiały być raz na tydzień wybielane wapnem. Był on terenem przechadzek mieszkańców, zwłaszcza w niedzielę i święta, po nabożeństwie w pobliskim kościele farnym.
Grupki mieszczan ze swymi notablami, z najstarszymi w tych czasach panem Zygusiem na czele, przechadzały się majestatycznie, gwarząc o małych sprawach dnia bieżącego.
W jednym z rogów Rynku takież grupy, złożone z miejscowych Żydów ubranych w długie czarne chałaty i jarmułki, rozmawiały w niezrozumiałym dla otoczenia języku na tematy im tylko znane. Starsze pokolenie Żydów posługiwało się językiem polskim, bo dla spraw zawodowo – kupieckich musiało być w kontakcie z mieszczanami , a zwłaszcza z ludnością wiejską.
Mankamentem miasta było oddalenie od rzeki (do Warty - 10 km). Jedynym miejscem kąpieli były dwa sztuczne stawy w śródmieściu oraz wąska, miejscami głęboka struga , przecinająca w dwóch punktach szosę Sieradzką.
Dodatkowym miejscem kąpieli młodzieży były tzw. glinianki położone obok drogi wiodącej „ pod szubienice”, w którym to miejscu zażywało kąpieli również bydło i konie. Pełnymi uroku były tez podmiejskie łąki na błoniach , zwane „łęgami”, poprzecinane rowami wypełnionymi bieżącą , miejscami czystą wodą.
W środku miasta, obok parku, ze źródeł odpowiednio urządzonych biła czysta, zimna, smaczna kryniczna woda do picia.
Na środku obu rynków i na rogatkach miasta stały latarnie naftowe (później gazowe) dające nikłe promienie światła – jak we mgle – dla orientacji przyjezdnych. Sklepy i domy oświetlone były z reguły tylko lampami naftowymi, które „filowały”. W niektórych domach zamożniejszych mieszczan umieszczano je na środku stołu na tzw. patarafkach, zrobionych przez gospodynie z tektury o różnokolorowych bibułek.
Inny element urody miasta stanowiła jego dorodna młodzież, pełna temperamentu i zamiłowania do rozrywek i ówcześnie uprawianych sportów. Nie mając innego wyboru, młodzież ta uczęszczała nadal do rusyfikatorskich szkół powszechnych, choć wiodły ją one tylko do „terminów” i rzemiosła, a rzadko na stanowiska drobnych urzędników kancelaryjnych. Nie zawodziły jej humor fantazja i nie przejmowała się zbytnio koniecznością noszenia ubrań zakupywanych na jarmarkach, raz do roku na święta wielkanocne.
Było kilka rodzai uprawianych ówcześnie przez nią sportów.
Gra „w palanta” polegała na tym, aby lana gumowa piłka, uderzona grubym kijem, znikła z oczu grających w obłokach. Niedoścignionym mistrzem tych „fang” był młody Kazio Bednarek.
Tajemnicą nauki pływania była specyficzna metoda, polegająca na rzucaniu młodego adepta na głęboką wodę, przy czym starsi na brzegu śmiali się głośno z jego desperackich odruchów. Metoda ta dawała znakomite rezultaty, gdyż pomimo braku wody w okolicy wszyscy umieli pływać, i to nie tylko „pieskiem”, ale nawet z czasem stylem „kozackim”.
Konna jazda odbywała się zazwyczaj na polach, „pod szubienicami”, zawsze na oklep, i największym wyczynem było wskoczenie na konia w biegu przy pomocy uchwytu za grzywę.
Kwitło też łyżwiarstwo, początkowo na tzw. kopytkach – na rozległych zamarzniętych przestrzeniach błota, a potem już na prawdziwych łyżwach „ turfach” – na stawie miejskiego parku, przy dźwiękach orkiestry straży ogniowej.
Wreszcie bieg na przełaj i na dystans odbywał się zazwyczaj za karetą przybywającego do miasta biskupa, na przestrzeni ponad cztery kilometry. Zgrzany i czerwony szybkobiegacz miał potem z matką w domu następującą rozmowę: „Gdzie znowu latałeś całe popołudnie?” „Witałem biskupa !” – brzmiała odpowiedź. Matka zwykle odwracała głowę , aby nie parsknąć śmiechem i nie utracić prestiżu rodzicielskiego.
Wreszcie z uroda miasta są związani nie tylko ludzie normalni, ale i ich karykatury. Do tych ostatnich należały w tych czasach między innymi dwie kobiety. Jedna z nich była w przekonaniu ludności „ opętana przez diabła”. Snuła się brudna i nieszczęsna ulicami miasta, rozmawiała głośno ze swoim prześladowcą, złorzeczyła mu i wymyślała i trzymając się ręką za gardło, druga biła się stale po głowie. Powodowała zawsze zbiegowisko dzieci i gapiów. Nie było w tym czasie w mieście nikogo, kto by mógł stwierdzić, że była chora umysłowo i że trzeba ja umieścić w odpowiednim szpitalu; zresztą takiego zakładu nie było, a miejski szpital dla chorych nie nadawał się do tego celu.
Druga kobietą była wdowa po murarzu, obarczona mnóstwem dzieci, alkoholiczka zwana „Nepomuchą”. Była niezwykle gadatliwa, pewna siebie, kłótliwa i energiczna. Nie podarowała w słowach nikomu, a czasem umiała przygadać publicznie samemu burmistrzowi, krytykując głośno porządki w mieście rozporządzenia – ogłaszane zazwyczaj przez woźnego magistratu, zwołującego ludność na rynki przy pomocy bębna i zaczynającego swoje przemówienie od zdania: „Podajotsia do publicznej wiadomości…” że np. zginęła Wyględaczowi świnia albo że pies pana Mikuły „wścik się”.
Miał więc Wieluń swoje dziwy i uroki.
W tym to osiedlu, o łagodnym klimacie, rodziły się, żyły i umierały pokolenia wielunian. Piękność położenia, bogactwo natury, zjawiska od ludzi niezależne, sprzyjały szybszemu niż gdzie indziej budzeniu się uczuć, zwłaszcza wśród młodzieży.
Atmosfera Wielunia owych czasów utkwiła głęboko w sercach wielu jego mieszkańców, powodując nieraz nie tylko przywiązanie do miejsca urodzenia, ale i głęboko uczucie miłości za tę jego niezasłużoną biedę i upośledzenie w porównaniu do warunków i stosunków, w jakich rozwijały się inne miasta polskie.

Rozdział VI „Wieluń na przełomie dwóch wieków”



O wielkości tej postaci świadczy również jego książka zatytułowana "Dyplomacja w Dachau", a z fragmentami możemy zapoznać się na stronie Polonik Monachijski.

[link widoczny dla zalogowanych]

Życzę przyjemnej lektury Exclamation Exclamation

Pozdr.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jermar dnia Śro 0:28, 06 Lut 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Historia Wielunia Strona Główna -> Ludzie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin